No i po Ci ten cały Klub? Czyli o tym, jak wrażliwie edukować o rozwoju.
 

Od momentu, gdy obiecałam tworzyć felietony sensowne i zachęcające do bycia częścią klubu Silesia Toastmasters, do głowy nie przychodziły mi sensowne i zachęcające spostrzeżenia.

Wręcz przeciwnie. Przypominały mi się wszystkie „krzywe” teksty, które padały pod moim adresem, gdy dzieliłam się informacją, że do klubu należę. Sarkastyczne komentarze innych ocierały się o moją głowę, niczym świeżo wykąpany pies po ściany salonu.

Aż mnie olśniło!
Zrobię materiał na przekór. Skupię się na zarzutach, negatywnych komentarzach. Zaczęłam sobie przypominać niewybredne teksty, które padały pod moim adresem, gdy wybierałam się do klubu. 

 

Modne hejtowanie pseudo-rozwoju.

Obecna moda na hejtowanie pseudo-rozwoju sprawia, że wszystko zdaje się być pseudo – rozwojem, a ludzie z miejsca, ochoczo reagują anty. 

– Ile Ty tam przetracasz pieniędzy! Przeliczyłaś to w skali roku?!

– A ile Ty czasu na to poświęcasz! Nie lepiej przy biurku usiąść, na pozyskiwaniu klientów się skupić?

– Też mi rozwój! Przez okrągły rok, tydzień w tydzień na scenę wychodzą ci sami ludzie. Jak Ci się to nie znudzi?

No tak. Nie zawsze nasze wolne wybory spotykają się z aprobatą i zwykle zawsze znajdzie się ktoś, kto to, co dobre, wypaczy i wyśmieje.

Ale dlaczego ja, dzisiaj, miałabym z tego nie skorzystać, pisząc mój felieton? ; )

Rozprawmy się z tymi kontrargumentami co do przynależności do Klubu.

 

Pewnie nie jeden z Was to słyszał, tyle, że w swoim towarzystwie do tego nie wracamy.

A na co. A po co. A znowu. 

 

A tak.

Jak nam znowu ktoś taki przytyk zrobi, należy odpowiadać logicznymi argumentami. Tyle, że, jak człowieka nagła złość bierze, to mu szybko logiczne argumenty do głowy nie przychodzą. 

Napiszę je na papierze.

Oby nam się we właściwym czasie przypominały…

… bo ludzi niewrażliwych na rozwój trzeba edukować!

I choć to zadanie wymaga cierpliwości i umiejętności przyjęcia perspektywy drugiej strony, to tylko takim edukowaniem jesteśmy w stanie zachęcić tych nieprzejednanych opozycjonistów. 

 

Kosztownie, angażująco i na dodatek nudno!

Kiedy słyszymy argument z pieniędzmi, zawsze możemy powiedzieć, że za swoje chodzimy, ciężko zarobione albo odłożone. To dobrze zainwestowane pieniądze, a z resztą nie takie duże. W skali tygodnia przynależność do klubu kosztuje nas niespełna kilka złotych. Plus koszt herbaty / piwa na after – party ; ) Nie raz i nie dwa zdarza się nam wydawać pieniądze lekkomyślnie, a to jest wydatek, który się zwraca z nawiązką. Jeśli dodać do tego choć dwa wyjazdy rozwojowe – na konferencje, wychodzi + – czterocyfrowa kwota. Rozwój, nauka, nowe znajomości, poznawanie perspektyw innych ludzi za jedyne TysiącCoś? To naprawdę nie jest wygórowana stawka, jak za taką wartość. Bądźmy racjonalni, skoro już tam mocno chcą być ci, co nam nasz rozwój przeliczają na złotówki. To całkiem zdrowe podejście, płacić za rzeczowe materiały, wsparcie w rozwoju – w postaci odgórnie wypracowanej ścieżki rozwoju i za ciastka, które doskonale umilają spotkania.

Kiedy słyszymy argument z czasem, zawsze możemy powiedzieć, że prawo do czasu wolnego mamy zapisane w konstytucji czy w innym ważnym dekrecie 😉 To tylko jeden wieczór w tygodniu, w doborowym towarzystwie. Wieczór, który kończymy mądrzejsi i zainspirowani. Ile się tu ciekawych znajomości wykluło! 

Co do tej rzekomej nudy i powtarzalności. Za każdym razem robimy inny projekt. Za każdym razem stresujemy i cieszymy się jak już zejdziemy ze sceny na nowo. Z każdym kolejnym wyjściem na scenę jesteśmy coraz lepsi… Jeśli dodać do tego role, jakie pełnimy w Zarządzie, w klubie naprawdę nie ma czasu się nudzić!

 

Inteligentnie i konstruktywnie odpierajmy zarzuty.

Takie zarzuty, komentarze i przytyki wynikają z tego, że ludzie nie są zwykle otwarci na rozwój, boją się, nie mają w sobie wystarczającej motywacji, a może trochę, po cichu, nam zazdroszczą. Jeśli odwrócimy się na pięcie i rzucimy „Ten klub to moja sprawa! I tylko moja!”, to świata nie zmienimy. Świat, w postaci naszych partnerów, przyjaciół i bliskich, zmieniać możemy reagując konstruktywnie na takie nieprzychylne opinie.

Tak, to godzi w nasze poczucie wyboru, mądrze spożytkowanego czasu i we wszystko to, co dzięki klubowi osiągnęliśmy i kogo w klubie poznaliśmy, ale to my to wiemy, z naszej perspektywy i doświadczenia.

Kluby rozwoju z jednej strony są dla każdego, a z drugiej nie są dla każdego. Ale to od nas zależy, jaki obraz klubu i jego członków pozostawiamy w głowie tych, którzy są do niego nastawieni sceptycznie albo negatywnie. I mam tu na myśli nastawienie nie tylko do klubów rozwoju, ale do rozwoju samego w sobie. 

Obecnie trwa moda na hejtowanie pseudo – rozwoju. Nie każda inicjatywa rozwojowa ma niską jakość i nie jest warta inwestowania w nią i poświęcenia funduszy.

Pokażmy to! Konstruktywnymi argumentami za i naszą aktywnością w klubie.

 

Do zobaczenia na następnym spotkaniu! 🙂
Justyna Poluta.